TOP 5 tekstów zespołu Coma – przegląd bardzo subiektywny


coma-bandTrwa „Czerwony tydzień z zespołem Coma” w serwisie Rockella.pl. Dziś przyglądamy się najlepszym tekstom. A przyglądamy się nie tylko my – twórczość Comy i Piotra Roguckiego jako tekściarza inspiruje wielu. Niektórzy poświęcili tej twórczości swoje prace licencjackie, o czym możecie się przekonać poniżej.

5. „Pożegnanie z mistrzami” – „Hipertrofia” /2008/

Pożegnanie z mistrzami to utwór, który swą wymową wyraźnie nawiązuje
do Woli istnienia. Porusza on bowiem problem Boga. Problem ten […] opisany tu jest
z perspektywy nietzscheańskiego „nadczłowieka”:

Zdaje się, że przyszła pora
By rozliczyć cię ze wszystkich draństw […]
Władza smakowała słodko
Ale nie umiałeś o nią dbać.

Podmiot świadomy własnego (dokonanego za sprawą hipertrofii) wyzwolenia dochodzi do wniosku, iż nadszedł właściwy moment, aby rozliczyć Boga z jego uczynków. Podmiot zarzuca mu nieumiejętność korzystania z posiadanej władzy. W kolejnych wersach podmiot przyjmuję nową, jakże skrajną postawę:

Wielu chciałoby cię znaleźć
Wielu chciałoby ci obić twarz.
Skurwysynie!
Składa się, że padło na mnie
Teraz ujrzysz własny strach.

Podmiot otwarcie bluźni tu przeciwko Bogu. Jego nieudolność doprowadza bohatera do agresji, która ma sprawić, iż Stwórca zacznie odczuwać, do tej pory nieznany mu, lęk. Użyty tu wulgaryzm, którego adresatem jest niewątpliwie Bóg, służyć ma ukazaniu wściekłości bohatera. Pożegnanie z mistrzami jest więc ostatecznym pożegnaniem z Bogiem, którego nieudolność doprowadziła bohatera do świadomej rezygnacji z wiary:

Smutek, żal i wszystko na nic
Gdy mistrzowie dosięgają dna
Pożegnanie z prorokami
W dalszą drogę pójdę sam.


4. „Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków” – „Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków” /2006/

Tytułowy, otwierający płytę, utwór jest, podobnie jak to miało miejsce w wypadku poprzedniego albumu, manifestem wyrażającym postawę bohatera lirycznego. Ze względu
na pierwszoplanową pozycję oraz fakt nadania tego samego tytułu całej płycie, należy stwierdzić, iż Zaprzepaszczone siły… są bez wątpienia najważniejszym tekstem tego albumu. Utwór rozpoczyna się słowami:

Nikt jeszcze nie wie czy
Stare słońce zarysuje nowy dzień,

Zadaniem powyższego dwuwersu jest wprowadzenie odbiorcy w nastrój utworu. Podmiot nie ujawnia jeszcze swojej obecności. Uczuciem dominującym
w opisywanej tu przestrzeni jest niepewność. Wynika ona ze zwątpienia w  możliwość odmiany prezentowanej rzeczywistości. Dowodem tego może być antyteza użyta w drugim wersie. Podobny zabieg zastosowany został w kolejnym fragmencie:

Blaszany huk próbuje dostać się przez szyby
W miękki sen.

Zestawienie dwóch przeciwstawnych semantycznie epitetów („blaszany huk”
oraz „miękki sen”) służy ukazaniu kontrastu pomiędzy zgiełkiem rzeczywistości, a snem, który, jak wynika z poprzednich analiz, stanowi rodzaj azylu – ucieczkę od codzienności. Biorąc pod uwagę fakt, iż „huk próbuje dostać się przez szyby”, można wysunąć hipotezę,
iż bohater znajduje się w tym momencie w domu, który również może tu stanowić alegorię spokoju i wyciszenia. W kolejnym fragmencie podmiot ujawnia swoją obecność,
na co wyraźnie wskazuje użyty tu zaimek:

I niby wszystko jest
Tak jak powinno być,
Za chwilę zbudzi mnie
Szary świt

Dwa pierwsze wersy wyrażają natomiast pozorną (partykuła „niby”) aprobatę przestrzeni. Bohater jest jednak świadomy, iż przebudzenie się ze „snu” jest równoznaczne
z powrotem do „szarej” codzienności, która, jak wynika z kolejnych wersów, jest jednak
dla bohatera przytłaczająca:

Tylko dlaczego ja
Z takim nieludzkim strachem
Nie potrafię.

Obecne tu pytanie retoryczne wyraża niemożność przystosowania się do otaczającej rzeczywistości. Świadomość nieubłagalnie nadchodzącego przebudzenia sprawia, iż bohater zaczyna odczuwać strach. Strach ten jest obezwładniający, wręcz „nieludzki”. Wynika
on z poczucia bezsensu, egzystencjalnej pustki:

Trudno to zrozumieć, lecz nic
Nie daje siły by żyć
Jakaś misterna część w konstrukcji zdarzeń
Pękła.

Bohater zdaje sobie sprawę z absurdu sytuacji, w której się znalazł. O ile tematem przewodnim Pierwszego wyjścia z mroku było poszukiwanie wartości nadających sens egzystencji, tak tutaj wyraźnie widoczne jest zaniechanie tych poszukiwań. Bohater-pielgrzym, znany z poprzedniego albumu, ewoluuje, zmieniając się w człowieka zniewolonego przez rzeczywistość, od której szukał ucieczki przez całe swoje dotychczasowe życie. Jednoznacznie przekonują o tym kolejne wersy utworu:

Chciałem zreperować świat,
A oto widzę, że sam
Jestem jednym z tych
Cholernych drani i świń

W powyższym czterowersie obecny jest motyw naprawy świata. W literaturze polskiej, spopularyzowany głównie przez  romantyków. Należy jednak zauważyć, iż już Ignacy Krasicki określił tego typu działania jako „zuchwałe rzemiosło”. Motyw samotnej naprawy świata obecny jest m.in. w, przywoływanym już wcześniej, Kordianie Słowackiego.

„Stara” i „nowa” postawa bohatera lirycznego wprowadzona jest tu przez czasowniki występujące w dwóch różnych czasach – przeszłym i teraźniejszym (odpowiednio: „chciałem” i „jestem”). Bohater zdaje sobie sprawę z tego, że uległ wpływowi rzeczywistości i został
w ten sposób zmuszony do podporządkowania się jej. Świadomy swojej klęski, nie chce już walczyć. Na uwagę zasługuje jednak fakt, iż bohater w dalszym ciągu, otaczających go ludzi, traktuje z wyraźnym obrzydzeniem. Dowodem tego może być użyty tu wulgaryzm pełniący funkcję epitetu, określającego charakter zbiorowości otaczającej bohatera. Kolejne wersy jednoznacznie wskazują na kres poszukiwań pielgrzyma:

Szeroka droga
Nie była moja.
Jasna siła
Utracona.

Po raz kolejny Rogucki wprowadza więc motyw drogi, stanowiący alegorię poszukiwania życiowego sensu. Bohater, w tym momencie, uświadamia sobie jednak bezcelowość prowadzonych do tej pory poszukiwań. Bezcelowość ta wynika z utraty „jasnej siły”, która wcześniej była motorem wszystkich, podejmowanych przez bohatera, działań. Fragment kolejnej zwrotki wprowadza natomiast radykalny przełom światopoglądowy, świadczący o przemianie bohatera:

Dopiero teraz wiem jak nisko upada
Kto nie wypełnił swego czasu w pokorze.

W powyższym dwuwersie podmiot zdaje sobie sprawę z dotkliwości poniesionej porażki. Fragment ten w pewien sposób polemizuje z Leszkiem Żukowskim, w którym bohater „wolał stoczyć się na samo dno”. Jednak dopiero teraz uświadomił sobie, iż brak pokory wobec świata sprawił, że upadł jeszcze niżej. W kolejnych wersach zwrotki widać wyraźnie, iż upadkowi bohatera towarzyszy strach:

Oto dlaczego tak się obawiam,
Że za minutę trzeba
Będzie wstawać i żyć.

Po raz kolejny autor wprowadził motyw snu. Przebudzenie stanowi tu alegorię powrotu do codzienności, będącej źródłem lęku bohatera. Cały utwór zamyka, kilkakrotnie powtarzany, refren:

Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków,
Niepożądane myśli klęska wiary, fale strachu,
Z nieodwracalnym skutkiem burzą trwały senny azyl
I oto trzeba będzie dumnym krokiem iść bez twarzy…
W kolejny dzień.

„Święty znak” stanowi tu metaforę życiowego drogowskazu, którego bohater poszukiwał w poprzednim etapie swojego życia. Ilość znaków napotkanych na życiowej drodze porównana tu jest do „armii”, co świadczyć może o wielości dróg, którymi podążał. Fakt, iż siła (rozumiana tu jako zdolność oddziaływania) tych znaków uległa „zaprzepaszczeniu”, utwierdza w przekonaniu, iż bohater nie dotarł do celu, który wcześniej sobie wyznaczył. W konsekwencji doprowadziło go to do zmiany sposobu myślenia, który w połączeniu ze strachem i kryzysem wiary (drugi wers), sprawia, iż sen nie jest już wystarczającym środkiem na oderwanie się od rzeczywistości.

Ostatni dwuwers jest natomiast nacechowany ironią. Bohater pozbawiony swojego indywidualizmu (metafora „iść bez twarzy”) postanawia, mimo wszystko, podążać „dumnym krokiem” w „kolejny dzień”.


3. „Chaos kontrolowany” – „Pierwsze wyjście z mroku” /2004/

Chaos kontrolowany (warto zwrócić uwagę na użyty tu oksymoron) jest utworem,
w którym również pobrzmiewają echa romantyzmu. Bohater jawi się tu bowiem jako kreator rzeczywistości, o czym świadczyć może poniższy fragment pierwszej zwrotki:

Wymyśliłem ten stan, zawieszony wśród miejsc
Możesz być tu zupełnie sam
Możesz ufać w dowolny sens

Podmiot wypowiada się tu w sposób bezpośredni. Kierując swoje słowa do odbiorcy, niejako zaprasza go do świata, który stworzył na własne potrzeby. Fakt, iż podmiot zwraca
się do jednego, konkretnego odbiorcy (formy drugiej osoby liczby pojedynczej) świadczyć może o tym, iż przestrzeń ta nie jest dostępna dla każdego. Po raz kolejny pojawia
się, niezwykle charakterystyczny dla stylu autora, paralelizm składniowy, za pomocą którego ukazane są zalety wykreowanej rzeczywistości. Zwrotka uzupełniona jest refrenem:

Oto zmyślony świat, który się zrodził by w ciszy trwać
Jeśli go zeżre fałsz, unicestwi się sam

W powyższym fragmencie bohater dokonuje naocznej prezentacji przestrzeni. Utworzona jest ona w opozycji do zgiełku codzienności. Podmiot zdaje sobie jednak sprawę
z tego, że wykreowany przez niego świat jest nietrwały i pod wpływem destrukcyjnej siły rzeczywistości może ulec zniszczeniu. Jest to bowiem odizolowane miejsce wyciszenia
i refleksji, którego próżno szukać w normalnym świecie:

Myśli są na kształt ryb, co mieszkają wśród fal,
Wychylają stroskane łby, kiedy znikną zostaje żal
Ponad wszystko jest szept! […]
Brama, w której przeczekasz deszcz

Konstrukcja zwrotki oparta jest tu na porównaniach, z których pierwsze, z uwagi
na rozbudowany człon opisujący, jest porównaniem homeryckim. Po raz  kolejny pojawia
się, wprowadzony przez wykrzyknienie, motyw szeptu,  symbolizujący indywidualizm
i wyciszenie, a także ucieczkę od „deszczu” – symbolu rzeczywistości. Bohater czuje do niej wyraźny wstręt:

Niezliczona ilość najjaśniejszych barw
Ogromna siła i wszechświat gówno wart
Zapraszamy na chaos twoich spraw
Zapraszamy na drogi, które znasz

Powyższy fragment, podobnie jak pierwsza zwrotka, służy ukazaniu zalet wykreowanej przestrzeni. Szczególną rolę odgrywają tu epitety zawarte w pierwszym wersie, które wyraźnie kontrastują z wulgaryzmem określającym świat realny. W ostatnich wersach podmiot ponownie zaprasza odbiorcę do refleksji w stworzonej przez siebie rzeczywistości. Przed ostatnim refrenem autor umieścił jeszcze dwuwers, którego celem było ponowne ukazanie stosunku podmiotu do „słów” wypowiadanych przez ludzi w realnym świecie. „Słowa” występują tu więc jako synonim zakłamania:

Słowa, słowa, ciepłe rzeki mętnej wody
Słowa, słowa, jeśli uwierzysz to się utopisz


2. „Jutro” – „Bez tytułu” /2011/

Utwór pochodzi z najnowszej płyty zespołu, a tekst – jak mówi Piotr Rogucki – opowiada o akceptacji przemijalności i odchodzenia, umierania po prostu. To jest jednak element życia. Ja go zaakceptowałem i wydaje mi się, wspaniałym. Nostalgia, która przy tym się pojawia, od której niektórzy się odżegnują próbując żyć tu i teraz gwałtownymi zrywami. Jednak nie da się od tego uciec. Ja wolałbym być przygotowany i w pełni konsumować swoje życie, razem z momentem obumierania i umierania, bo jest to element życia, który jest piękny. Ja znajduję piękno w sensie istnienia i opisuję to często, tak często jak mogę. Na różny sposób.


1. „Leszek Żukowski” – „Pierwsze wyjście z mroku” /2004/

Utworem otwierającym album jest Leszek Żukowski. Nieprzypadkowo znalazł się on na pierwszym miejscu. Jest to bowiem, bez wątpienia jeden z najważniejszych tekstów Piotra Roguckiego. Dowodem na to może być fakt, iż utwór, ze względu na swą ideową wymowę, spotkał się z niezwykle szeroką recepcją i […] osiągnął już status porównywalny z tym, jakim wśród poprzedniego pokolenia mogła poszczycić się Autobiografia zespołu Perfect. Chodzi tu jedynie o analogię dotyczącą powszechności odbioru, nie zaś o kontekst społeczno-polityczny. Utwór rozpoczyna się słowami:

Czasami wolę być zupełnie sam
Niezdarnie tańczyć na granicy zła
I nawet stoczyć się na samo dno
Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk

Jest to liryka bezpośrednia, na co wyraźnie wskazują czasowniki użyte tu w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Taki typ wypowiedzi poetyckiej jest niezwykle charakterystyczny dla niemal wszystkich tekstów Roguckiego. Fakt, iż podmiot wypowiada się w sposób bezpośredni, sprawia, iż utwór staje się bardziej osobisty, wręcz intymny, a cała wypowiedź nabiera charakteru wyznania.

Z powyższego fragmentu wynika jasno, iż samotność jest świadomym wyborem bohatera. Zdając sobie sprawę z własnego położenia, woli błądzić w izolacji, a nawet stoczyć się na margines społeczny, niż egzystować wśród, pozornie bliskich, lecz faktycznie obcych mu osób. Wskazuje na to obecny tu paradoks: „czułość waszych obcych rąk”, który dodatkowo utwierdza w przekonaniu, iż podmiot zwraca się do otaczającej go zbiorowości. Całość objęta jest klamrą w postaci zdań paralelnych, rozpoczynających się słowem „czasami”, mogącym wskazywać na to, iż ów stan nie jest zjawiskiem nieprzerwanym, o czym świadczyć mogą kolejne słowa zwrotki:

Posiadam wiarę w niemożliwą moc
Potrafię jeśli chcę rozświetlić mrok
Mogę poruszyć was na kilka chwil
Tylko zrozumcie kiedy zechcę znowu z sobą być

Bohater, świadomy swoich wybitnych, indywidualnych predyspozycji, w kontaktach z innymi ludźmi zmuszony jest do wkładania maski. Współegzystując ze zbiorowością zmuszony jest więc udawać kogoś, kim tak naprawdę nie jest. Szczególne zdolności bohatera wprowadzone są tu poprzez nagromadzenie zdań paralelnych, rozpoczynających się od  czasowników: „posiadam”, „potrafię”, „mogę”. Kolejna zwrotka rozpoczyna
się słowami:

Na pewno czułeś kiedyś wielki strach
Że oto mija twój najlepszy czas
Bezradność zniosła cię na drugi plan
Czekanie sprawia, że gorzknieje cała słodycz w nas

Podmiot w tym momencie przestaje już odnosić się do zbiorowości, a adresatem jego słów staje się odbiorca-jednostka. Celem tej wypowiedzi jest przekonanie adresata o tym, iż jego uczucia, do tej pory indywidualne i intymne, w rzeczywistości są powszechne, a nawet uniwersalne. Uczucia takie jak bezradność, czy tez lęk przed przemijaniem, mogą bowiem występować u wszystkich ludzi, w każdym momencie życia. Podmiot wskazuje tu na swoistą więź z odbiorcą. Uświadamiając adresata o tym, iż jest w tym samym położeniu, próbuje nakłonić go do działania: „czekanie sprawia, że gorzknieje cała słodycz w nas”. Należy zauważyć, iż jest to typowo romantyczny motyw młodzieńczej porywczości, skoncentrowanej na realizacji szeroko pojętego czynu. W kolejnych wersach podmiot snuje dalszą refleksję nad otaczającą go rzeczywistością:

Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept
Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen

Na uwagę zasługuje tu, zastosowane w pierwszym wersie, zestawienie dwóch przeciwstawnych semantycznie wyrażeń. Podmiot określa otaczającą go przestrzeń jako „ogromny zgrzyt”. Metafora ta służy przedstawieniu rzeczywistości jako zgiełku, lub nawet chaosu, nad którym nie da się zapanować. „Szept” natomiast wyrażać ma to, co indywidualne, ciche i łagodne. Intymne i wzniosłe wartości, w kontakcie z tego typu przestrzenią, przestają mieć jednak jakiekolwiek znaczenie. W drugim wersie obecny jest natomiast, niezwykle charakterystyczny dla całej twórczości Roguckiego, motyw snu. W tym konkretnym przypadku, funkcjonuje on jako alegoria ucieczki od świata. Sen stanowi tu więc swoisty azyl od przytłaczającej i w pewien sposób obezwładniającej codzienności.

Dwa ostatnie wersy wprowadzają kolejne zestawienie, które ponownie ukazuje kontrast pomiędzy fałszem otoczenia a wrażliwością jednostki:

Słowa zlewają się w fałszywy ton
Gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę stąd

Zastosowane tu porównanie ostatecznie utwierdza w przekonaniu, iż podmiot, jako świadomy własnej wrażliwości indywidualista, nie potrafi znaleźć sobie miejsca
w otaczającej go rzeczywistości. Szuka więc sposobu na przetrwanie:

Okłamali mnie z nadzieją, że
Uwierzyłem i przestanę chcieć
Muszę leczyć się na ból i strach
Gdzie jest człowiek, który z siebie sam pokaże mi jak
Kto pokaże mi jak?

Mimo iż, zdaje sobie sprawę z wszechobecnego fałszu, postanawia szukać pomocy, odnaleźć mentora, duchowego przewodnika, który będzie w stanie wskazać mu drogę. Na uwagę zasługuje fakt, iż człowiek ten miałby udzielić tej pomocy bezinteresownie, co, w perspektywie rzeczywistości pełnej zakłamania i obłudy, byłoby raczej mało prawdopodobne. Dlatego też pytanie zawarte w ostatnim wersie wydaje się być pytaniem retorycznym.

Wymowa przytoczonych tu fragmentów jest w znacznym stopniu wzmocniona poprzez kompozycję utworu. Zastosowano tu bowiem powtórzenie obydwu zwrotek w całości. Taki zabieg miał zapewne służyć podniesieniu rangi tematu, sprawiając iż manifest mógł uderzyć w odbiorcę ze zdwojoną siłą. Cały utwór zamyka wielokrotnie powtarzany refren, świadczący o braku jakiegokolwiek przywiązania do opisywanego świata:

Niczego nie będzie żal…
Mateusz Siedlecki, Rockella


Dodaj komentarz